poprzednia część zwiedzania Dubaju – wycieczka po marinie

Zjeździwszy marinę wzdłuż i wszerz postanowiłem odwiedzić największą palmę na świecie, rosnącą nieopodal. Dubaj to dobre miejsce do oglądania największych rzeczy na świecie, a palma niewątpliwie do nich należy.

Na palmę można się dostać samochodem lub kolejką. Ze względu na gabaryty zdecydowanie warto wybrać pierwszą opcję, jeżdżąc po palmie zrobiłem dobre 40 km. W ciągu dnia w takich turystycznych miejscach można spotkać najwięcej taksówek. Tak jak w trakcie mojej niedawnej wizyty w Rumunii mogłem zaobserwować dacię logan jako model pierwszego wyboru na taryfie, tak tutaj jest to toyota camry. Ceny takich usług nie są zbyt wygórowane, lecz o tym później. Na telefonie umieszczonym na wcisk pomiędzy szybę a deskę rozdzielczą widać było kolejne odnogi palmy.

Palma, jak już wcześniej wspomniałem, do najmniejszych nie należy. Po pniu prowadzi droga mająca po trzy pasy w każdą stronę, a także linia kolejowa dubajskiego metra. Nadmiernemu rozpędzaniu się zapobiegają umieszczone co kilkaset metrów progi zwalniające.

Samochody hamują przed kolejnym progiem, a linia tramwajowa zaczyna biec coraz wyżej.

Po kilku kilometrach podróży przez pień w oddali zaczyna rysować się sylwetka słynnego hotelu Atlantis otwartego w 2008. Ten, wzorowany na swoim odpowiedniku z Bahamów budynek mieści ponad tysiąc pokoi, a jak głosi Wikipedia, na pokaz sztucznych ogni w trakcie ceremonii otwarcia zużyto siedmiokrotnie więcej materiałów, niż podczas inauguracji olimpiady w Pekinie w 2008 r.

Jeszcze tylko tunelem z pnia na gałęzie… W ten sposób właściciele mogą sobie swobodnie pływać swoimi jachtami z gałązki na gałązkę bez niepraktycznego opływania całego drzewka (oszczędność)
I już po drugiej stronie tunelu. Filary wiaduktu stylizowane na stuletnie dęby. Tak. W Dubaju. Na pustyni. Dęby.

Zamierzałem dojechać do obu skrajnych krańców Palmy. Najpierw ruszyłem w stronę południową, aby potem przejechać na północną i zobaczyć marinę z tej perspektywy. Im dalej odjeżdżałem od pnia, tym mniejszy tłok i tańsze hotele (co nie znaczy, że tanie).

Widok na centrum Dubaju
Typowa architektura niewysokich hoteli na odległych krańcach palmy. Do tego palmy na palmie. Rekurencja porównywalna tylko z moim wyczynem z dzieciństwa, kiedy to bawiłem się małą kolejką elektryczną w przedziale podczas podróży pociągiem.

Hotel Burdż Al Arab

Widok na jeden z najsłynniejszych budynków, hotel Burdż Al Arab

Z południowej części palmy można podziwiać słynny hotel Burdż Al Arab. Ma ponad 300 metrów wysokości, a zbudowany został na sztucznej wyspie, w odległości ok 200 metrów od plaży. Jak podaje Wikipedia, budowa trwała 5 lat i zakończona została w 1999. Teren jest ogrodzony i niedostępny dla osób postronnych.

Tutaj pozwolę sobie na dygresję. Otóż przy relacjonowaniu poprzedniej części zawieruszyły mi się zdjęcia z rowerowej wyprawy po marinie, ale też i do Burdż Al Arab – nadrobię więc teraz tę zaległość, a potem wrócę do opisywania palmy 🙂

Veturilem po marinie – szybko i przyjemnie
Ferrari, ale nie wiem jakiego typu
Zdjęcie artystyczne, dla przyciągnięcia uwagi
Miejsce pod kolejny wieżowiec. W podłożu dokonuje się odwiertów i taka palisada pełni rolę fundamentu.

Dnia poprzedniego zatem, oprócz mariny postanowiłem zwiedzić Burdż Al Arab. Dojechałem tam rowerem i chciałem wjechać rozpędem, jednak zostałem grzecznie zatrzymany. Wstęp jest tylko dla gości hotelowych lub osób, które wykupiły rezerwację w restauracji.

Za wysokie progi

Nie należąc do żadnej z tych kategorii udałem się kilkaset metrów dalej na plażę publiczną, skąd pochodzi większość zdjęć tego miejsca.

Widok na „żagiel” z plaży publicznej
Widok na mnie z plaży publicznej. Plażowicze w tle wyglądają całkiem zwyczajnie, ergo nie ma szczególnych ograniczeń w ubiorze. No, naturyzm mógłby tu nie przejść.

Po takich wrażeniach estetycznych, niczym w klasyku zapytałem, czy chcę wracać rowerem do domu. No i podobnie jak w tymże, stwierdziłem, że nie. Postanowiłem więc skorzystać z pobliskiej linii tramwajowej. Tramwaje w Dubaju mają kilka ciekawych rozwiązań. Po pierwsze, jest w nich wydzielona strefa wyłącznie dla kobiet. Kobiety cenią ją sobie szczególnie w godzinach szczytu. Mają prawo podróżować w dowolnie wybranym miejscu w składzie, ale mężczyźni mogą przebywać wyłącznie w swojej strefie. Dodatkowo, niczym w pociągu, są dwie klasy miejsc – srebrna i złota. Ta druga charakteryzuje się nieco lepszymi fotelami i jest umiejscowiona na początku i końcu składu. Można więc mieć lepszy widok na okolicę (kabiny motorniczego nie ma).

Zgodnie z klauzulą sumienia, wybrałem oczywiście klasę srebrną.
Klimatyzowane przystanki z biletomatami i poczekalnią

Kontynuując kontemplację palmy

W zewnętrznej części palmy są jeszcze niezabudowane obszary. Na jednym z nich urządzono plażę, z której można podziwiać wewnętrzną część projektu.

W oddali hotel Atlantis na czubku drzewa

Słońce chyliło się ku zachodowi, wyruszyłem więc na przeciwległy koniec Palmy. W połowie drogi minąłem znów Atlantisa.

Ogrom inwestycji robi wrażenie
Jaka dziurka taki klucz
Słońce odbija się w lśniących wieżowcach, zdaje się, że to doskonały timing na zachód słońca!

Po kilku kilometrach wróciłem przeciwległego krańca Palmy. Znalazłem się po drugiej stronie niewielkiego lotniska, które widziałem poprzednio z kawiarni hotelu Marriott. Widok rozpościerający się na nabrzeże zapierał dech w piersiach.

Ja
Marina w pełnej krasie
Widok na najwyższe w marinie, ponad 400 metrowe wieżowce
Zachodzące słońce nad Zatoką Perską wydaje się banalnym krajobrazem w porównaniu z tym, co po drugiej stronie kadru

Słońce już zaszło, nadeszła pora na opuszczenie palmy. Droga powrotna przebiegała spokojnie.

W czasie jazdy po pniu, mapa w telefonie ukazuje kształt wyspy

Dubaj nieprestiżowy

Ściemniło się już zupełnie. Zgrupowawszy się z drugim uczestnikiem wycieczki pojechaliśmy do miasta. Niestety, natknęliśmy się na korek, który choć dolegliwy, jest demokratyczną formą relacji międzyludzkich. Otóż niezależnie czy jedziesz maybachem czy nissanem, tracisz w nim tyle samo czasu. W dubajskiej rzeczywistości można go spożytkować na obserwację rzadko spotykanych w Europie ekskluzywnych wersji samochodów.

Audi A8L silnik 5,0

Odstawszy swoje znaleźliśmy się w dzielnicy Al-Bada i Al-Hudaiba. Widoki zupełnie niepodobne do tych już obserwowanych, a bardziej do innych arabskich krajów. Dostrzegliśmy także wątek polski.

Autobus miejski marki Solaris
Sklepy, kebaby, punkty naprawy telefonów i kafejki internetowe
Usługi tłumaczeniowe oraz typing office – nie wiem… telegram?
Zielony kolor często powtarzający się w kulturze arabskiej
Sok wyciskany z pomarańczy, świetnie orzeźwiający i w przystępnej cenie 🙂
Co było pierwsze, jajko czy kura?
Jeden dirham – wart około złotówki. Perski zapis cyfr.
W sklepie dostępne są piwa, ale tylko bezalkoholowe.

Dzielnica ta pozwala nieco wtopić się w tłum i odpocząć od wielkomiejskiego blichtru. Nie bez znaczenia jest także możliwość spożycia kebsa po taniości. Nasyciwszy tą i inne potrzeby z piramidy Maslowa wyruszyliśmy w drogę powrotną.

Burdż Chalifa a sprawa polska

Jedną z najważniejszych budowli w Dubaju jest drapacz chmur Burdż Chalifa. Oddany do użytku w 2008 roku stał się najwyższą na świecie konstrukcją wybudowaną przez człowieka, bo o wysokości całkowitej 829 metrów!

Burdż Chalifa tytuł najwyższej budowli świata odebrał polskiej konstrukcji - masztowi radiostacji w Konstantynowie, który powstał w centralnej Polsce w latach 70-tych i miał 646 metrów. Umożliwiał słuchanie Polskiego Radia na falach długich nawet w północnej Afryce! Niestety wskutek partactwa przy konserwacji polski maszt runął w 1991 roku i nie został odbudowany w pierwotnej postaci. Szkoda!

Wieżowiec Burdż Chalifa jest doskonale widoczny z okien samolotu podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku DXB.

Zdjęcie wybitnie takie sobie, wykonane z jadącego samochodu

Pierwotny plan zwiedzania Burdż Chalify legł w gruzach. Okazuje się, że wstęp kosztuje dosyć sporo, a nie chcieliśmy tego robić w pośpiechu, nieco też zabrakło czasu.

Pro tip: planując wycieczkę do Dubaju odwiedź emirackiego Groupona. Często sprzedawane są tam bilety na Burdż Chalifę za pół ceny, warunkiem jest jednak dokonanie rezerwacji conajmniej trzy dni wcześniej - nie miałem więc wystarczająco dużo czasu by skorzystać z tej możliwości.

Zdaję sobie sprawę, że temat tego gigantycznego wieżowca potraktowałem nieco po macoszemu, ale przy ograniczonym czasie trzeba było dokonać wyboru. Warto też mieć powód, aby powrócić w to miejsce w przyszłości i oprócz wieży zwiedzić także ogromne centrum handlowe Mall of Dubai, a także sztuczny stok narciarski – ostateczny dowód na brak kontaktu szejków z rzeczywistością.

Palma po raz drugi

Marek usłyszawszy o mojej wizycie na palmie sam zapragnął ją zobaczyć. Pojechaliśmy więc tam jeszcze raz – aby podziwiać panoramę miasta, tym razem w nocnej scenerii.

Iluminacje na wieżowcach odbijają się w tafli zatoki
Jest pięknie!

Na tym zakończył się ten intensywny, pełen wrażeń dzień. Postało zjechać w stronę hostelu i nabrać sił przed jutrzejszym popołudniowym długim lotem na Filipiny. O tym, jaką drogę obraliśmy z mariny na lotnisko, dowiesz się z kolejnego odcinka, bo ten i tak jest już zbyt długi 😉

Dzięki za lekturę!

luty 2018