Początek roku to tradycyjnie środek niesezonu, więc jest to doskonały czas na znalezienie tanich biletów i zwiedzanie w spokojnej, sennej atmosferze bez tłumów. Jak to często bywa, wybór miejsca był w dużej mierze przypadkowy – a o tym co z tego wynikło (lub raczej, co nie wynikło), przeczytasz w dzisiejszym wpisie.
Trzonem mojej wyprawy był przelot irlandzką linią Ryanair do miasta Karlsruhe położonego w południowych Niemczech, tuż przy granicy z Francją.
- 25.01.2019 Warszawa Modlin (WMI) – Karlsruhe Baden Baden (FKB) – 26 zł
- 27.01.2019 Karlsruhe Baden Baden (FKB) – Warszawa Modlin (WMI) – 26 zł
Bilety jak widać były w cenie porównywalnej do kosztu dojazdu z Warszawy do Modlina, ale nie róbmy z tego zagadnienia.
Uzdrowisko Baden Baden
Z czego słynie to niewielkie miasto i dlaczego ktoś miałby tam jechać? Otóż jest to znane uzdrowisko. Miasta partnerskie takie jak rosyjskie Soczi, ukraińska Jałta czy czeskie Karlove Wary jednoznacznie określają jego charakter. Przybywający do Baden Baden goście z wyższych sfer poszukują relaksu w basenach termalnych należących do licznych luksusowych hoteli, odbywają się tu także liczne wydarzenia kulturalne.
Miasto szczyci się wielowiekową historią, a do 1931 roku nazywane było po prostu Baden. Skąd drugi, taki sam człon nazwy? Pochodzi on od nazwy landu, Badenia Wirtembergia (niem. Baden-Württemberg). Uzdrowisko nazywane było Baden in Baden, aby potem przyjąć obecną swoją nazwę, Baden Baden.
Pro tip: jeśli chcesz zaznać badenbadeńskiego klimatu bez opuszczania kraju, odwiedź koniecznie Szczawno-Zdrój koło Wałbrzycha. Przed II wojną światową uzdrowisko to nosiło nazwę Bad Salzbrunn i zdecydowanie oddaje klimat tamtych czasów.
Wynajem auta w południowych Niemczech
Warto o tym wspomnieć nieco więcej niż zazwyczaj. Miałem zamiar wypożyczyć samochód. Jest to ogólnie dobra koncepcja, bo w porównaniu z innymi środkami transportu są konkurencyjne nawet gdy podróżuje jedna osoba, a lotnisko skomunikowane jest z miastem słabo. Dodatkową zachętą jest fakt, że znajdujemy się przecież w kolebce niemieckiej motoryzacji. Dlaczego ma to znaczenie?
Otóż koncerny samochodowe oferują swoje modele w niewygórowanych cenach dla wypożyczalni. Jest to rzecz jasna forma reklamy – klient przejedzie się nowiutkim Audi lub Mercedesem i być może sam zapragnie taki mieć. O ile w każdym innym kraju ceny wynajmu aut z segmentu premium są nieraz kilkukrotnie wyższe niż zwykłych aut, to tutaj różnica wcale nie jest duża, albo prawie w ogóle jej brak.
Co do zasady, od zawsze i na całym świecie wybieram najtańsze auta (i tak w 50% przypadków dostaje się lepszy). Jednak jednocześnie lubię też cieszyć się jazdą – wynajmując auto w południowych Niemczech warto udzielić sobie dyspensy i wybrać lepszy model.
Miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle. Ostrzyłem sobie już ząbki na Mercedesa klasy C i oczyma wyobraźni zabierałem go na wycieczkę niemiecką autostradą do matecznika w Stuttgarcie. Niestety, na kilka dni przed wylotem okazało się, że wszystkie (również te zwykłe) samochody ze wszystkich funkcjonujących wypożyczalni na lotnisku zostały wynajęte i musiałem obejść się smakiem. Pierwszy raz zdarzyła mi się taka sytuacja. Prawdopodobnie przez martwy sezon i niewielki rozmiar zarówno lotniska jak i uzdrowiska – wypożyczalnie przerzuciły auta do większych miast, gdzie pewnie są lepiej wykorzystane.
Oczywiście auta były dostępne w samym Baden Baden, kilkanaście kilometrów od lotniska, ale to już się mijało z jednym z głównych celów, jakim był wygodny dojazd do miasta.
Pro tip: lecąc do Baden Baden z zamiarem wypożyczenia samochodu, zrób to możliwie wcześnie. Sprawdź też ceny aut segmentu premium, gdyż potrafią miło zaskoczyć.
Spacerkiem do miasta
Poranny samolot z Polski wylądował w Niemczech punktualnie. Lotnisko położone wzdłuż rzeki Ren stanowiącej francusko-niemiecką granicę pełniło także funkcje wojskowe. Terminal jest raczej niewielki i niepozorny, jednak adekwatny do obsługiwanego ruchu. Samolot był raczej pełny, ale odniosłem wrażenie, że większość pasażerów stanowili Niemcy i Francuzi spędzający czas w Polsce.
Poranek był mroźny, acz pogodny. Autobus do miasta z przesiadką dopiero za pół godziny, kwatera znaleziona na Airbnb także dostępna dopiero po południu, a okolice całkiem malownicze – postanowiłem zatem zrobić sobie długi spacer przez zagajniki Schwartzwaldu (tłum. czarny las). Po wyjściu z lasu przeszedłem przez pola, mostkiem ponad autostradą i znalazłem się na przedmieściach Baden Baden.
Nie charakteryzowały się niczym szczególnym, zabudowa jednorodzinna powoli przechodziła w wyższą, było też centrum handlowe i stacje benzynowe. Nuda.
Przez miasto biegnie jedna główna arteria. Jego historyczna część jest oddzielona, a wspomniana arteria biegnie na tym odcinku po ziemią.
Dom zdrojowy
Najbardziej charakterystycznym obiektem w Baden Baden jest dom zdrojowy, czyli Trinkhalle. Jest to prostokątny budynek z podcieniami. Kuracjuszki i kuracjusze mogą raczyć się wodą mineralną skrywając się jednocześnie przed palącym, letnim badeńskim słońcem.
Korzystając z niskiego sezonu we wnętrzu trwał remont. Można było jednak wejść i odwiedzić kawiarnię, a także zobaczyć jeden kranik z gorącą, termalną woda, nie nadającą się do picia.
A teraz, bardzo mi przykro, ale to najlepszy moment na zaprezentowanie piosenki w klimacie uzdrowiskowym:
Przejażdżka Merkurbahn
Przez miasto płynie niewielka rzeka o nazwie Oos. Podążając od domu zdrojowego wzdłuż niej, miniemy Dom Kuracjusza (Kurhaus) i kasyno. Po przeciwnej stronie jest rząd parterowych pawilonów. W jednym w nich mieści się informacja turystyczna, gdzie możemy dostać mapkę. Wyposażony w mapkę ruszyłem w dalszą drogę wzdłuż rzeki. Minąwszy muzeum sztuk pięknych oraz położone obok muzeum sztuki nowoczesnej (nie ma większego problemu z rozpoznaniem które jest którym) napotkałem drogowskazy prowadzące do Merkurbahn.
Język niemiecki charakteryzuje się łączeniem wielu słów w jedno. I tak słowo Hauptbahnhof oznacza w bezpośrednim tłumaczeniu główny dworzec kolejowy – jednak co ciekawe, gdy rozbijemy niemieckie słowo na części, także zachowamy sens i tłumaczenie nie zmieni się. Nota bene podobne zjawisko mamy w języku rosyjskim, ale tyczy się bardziej nazw instytucji:
Metrowagonmasz (ros. Метровагонмаш) to nazwa fabryki wagonów metra i innych pojazdów.
Skąd ta dygresja? Otóż Merkurbahn oznacza kolejkę górską prowadzącą na szczyt góry Merkur (668 m n.p.m.) nieopodal Baden Baden. Stamtąd rozpościera się widok na całe miasto, jeśli pogoda nie pokrzyżuje planów. Kolejka ma ponad sto lat, a na szczycie na zamożnych turystów czeka restauracja i kawiarnia. Postanowiłem dotrzeć pieszo do dolnej stacji kolejki.
Po pokonaniu trzech kilometrów, wspomagając się mapką z informacji turystycznej, osiągnąłem dolną stację (niem. Talstation). Niestety czekało mnie rozczarowanie, gdyż kolejka była zamknięta i przechodziła remont. Szkoda, że nie zaktualizowano informacji o godzinach otwarcia w wiodącej wyszukiwarce. Musiałem obejść się smakiem, a swój entuzjazm wyraziłem na filmie.
Przechadzka po starówce
Doszedłem z powrotem do miasta. Postanowiłem już nie szukać żadnych atrakcji, bo albo będą zamknięte albo z niekorzystną relacją inwestycji do efektu – za to można się przecież poszwędać po mieście.
Turyści w Baden Baden
Duży odsetek gości w Baden Baden stanowią Rosjanie. Zapewne nieprzypadkowo w miejskim muzeum prezentowana była wystawa Rosja W Europie, Europa w Rosji.
Czy warto?
Na tym zakończyłem zwiedzanie Baden Baden. Być może zupełnie nie dotknąłem istoty tego miasta, w którym załatwia się rozliczne interesy na najwyższych szczeblach. Choćby w 2017, gdy szampanem raczyli się tu Putin wespół z Trumpem. Być może (a nawet na pewno), nie jest to czas, gdy jest tu ładnie. Może jestem za młody na takie otoczenie i atrakcje?
W każdym razie spodziewałem się czegoś więcej. Baden Baden może być czymś w rodzaju Cannes czy Nicei – jedno z wielu miast, samo w sobie niewyróżniające się, ale słynne na cały świat z powodu odwiedzających je gości. Nie twierdzę, że wycieczka była nieudana, bo odczarowanie tego miejsca to też przygoda, ale mój styl podróżowania raczej nie współgra z tym co tu zobaczyłem. Na pewno można tu spędzić przemiły weekend ze swoją panią relaksując się na poziomie w jednym z hoteli spa, w posezonowej cenie – i to jest chyba najlepszy plan na to miejsce.
Niemałym zaskoczeniem będzie, że kolejnego dnia nie spędziłem w Baden Baden. O tym gdzie pojechałem, dowiesz się z kolejnego odcinka – dzięki za przeczytanie!
1 komentarz do “Niemcy / Baden Baden w zimowej odsłonie”