Wyruszywszy z Kosowa, po niedługiej podróży dotarłem do stolicy Macedonii, Skopje. Według internetowej encyklopedii, nazwa ta jest rodzaju nijakiego i odmienia się jak słowo słońce. Byłem w Skopju. Wjechałem do Skopja. Przykład o tyle ciekawy, że flaga Macedonii to własnie żółte słońce na czerwonym tle. Dopuszczalna jest także forma nieodmienna, której ze względu na indeksowanie wyszukiwarek będę używał.
Podróż z Prisztiny nie zajęła zbyt wiele czasu. Autokar zajechał do rozbudowanego dworca autobusowego połączonego z kolejowym. Miasto prezentuje się nieźle, zabudowa wielkomiejska, ulice szerokie. Poszedłem pieszo w stronę hotelu De Koka położonego prawie nad rzeką Wardar. Nazwa skojarzyła mi się z narkotykiem, ale podobno ma też jakieś historyczne korzenie. Hotel to przerobiony socjalistyczny pawilon handlowy. Nie udało się w pełni tego ukryć i z zewnątrz wygląda średnio, ale standard jest całkiem niezły.
Po zrzuceniu dobytku podróżniczego, czyli plecaka, na łóżko wyruszyłem na wieczorny spacer po mieście. Przyznać trzeba, że centrum miasta robi spore wrażenie. Gołym okiem widać wielkie aspiracje Macedonii, przynajmniej w polityce historycznej. Centralnym punktem jest ogromny pomnik Aleksandra Wielkiego, zwanego także Macedońskim.
Macedonia a Grecja
Nie wnikając zbyt mocno w historyczne zaszłości: Aleksander Wielki to dowódca wojskowy z czwartego wieku przed naszą erą. Odnosił rozliczne sukcesy militarne, a dziś upominają się o tego bohatera zarówno Macedonia jak i Grecja. To, ale także terytorialne pretensje powodują nieustalony status Macedonii na arenie międzynarodowej. Do nazwy rości sobie prawa Grecja, zatem jeszcze do niedawna Macedonia w ONZ określana była skrótem FYROM (Former Yugoslavian Republic of Macedonia) i tylko część krajów uznawało nazwę Republika Macedonii. Problem ten przysparzał Macedonii rozlicznych problemów, m.in. blokował akcesję do Unii Europejskiej (ale te kraje byłej Jugosławii są nieroztropne, same tak z własnej woli pchać się w objęcia unijnej hydry; posłuchaliby naszych prawicowych spier.. polityków i od razu zmieniliby zdanie i wstawali z kolan na własny rachunek 😉 ). W 2018 roku zasygnalizowano gotowość do ustępstw, nazwa, która ma się upowszechnić to Macedonia Północna.
Poza Aleksandrem, wydawało mi się, że wszędzie widzę pomniki. Na balustradach, skrzyżowaniach, bulwarach. Wszędzie. To chyba zmęczenie. Po pożywieniu się, poszedłem spać.
Pomniki
Następnego dnia wyruszyłem na poszukiwanie pomników i wszystkiego, co uda mi się do popołudnia zobaczyć. Nie miałem przesadnie dużo czasu ze względu na samolot powrotny. Długo szukać nie trzeba było.
W niedalekiej odległości od albańskiego bohatera znajduje się początek Mostu Kamiennego. Jest to najstarszy most w mieście i jednocześnie jego symbol. Ma ponad 500 lat i okazał się wyjątkowo żywotny i odporny, choćby na trzęsienia ziemi. Po jednej stronie jest Olek na koniu, po drugiej także kilka pomników.
Te wszystkie monumenty robią wrażenie z powodu ich rozmiaru i ilości, ale też widać gołym okiem, że są nowe, kilkuletnie (albo utrzymywane w tak doskonałym stanie). Ciekawe, jak przeżyją próbę czasu.
Żeby jednak nie było tylko o Aleksandrze, postanowiłem oddalić się kapkę od centrum. Co ciekawe, autobusy komunikacji miejskiej w Skopje są czerwone i piętrowe – ale z kierownicą po prawidłowej, lewej stronie.
Zaraz potem wszedłem w miejsce narodzin Matki Teresy. Była pochodzenia albańskiego, ale urodziła się w Skopje.
Obok kręciły się psy – nie wyglądały na bezpańskie, ale ewidentnie chciały jeść. Nieopatrznie rzuciłem kawałek bułki, łaziły potem za mną przez kilkaset metrów.
Pomnikowa mania doprowadziła nawet do uwiecznienia młodej kobiety rozmawiającej przez komórkę. W sumie przyjemniejszy widok niż niektóre inne monumenty.
Okazuje się, że taki wielostan pomników jest efektem rządowego programu Skopje 2014. W celu przyciągnięcia turystów postanowiono zainwestować w centrum miasta, m.in. w taki sposób. Zdaje się, że sami zorientowali się, że przesadzili, bo powoli zaczynają zdejmować najbardziej kontrowersyjne nieruchomości.
Całkiem smakowite kąski znajdują się w parku Walki o Wolność Kobiet – jednak chyba luźno związane z tematyką.
Nie jestem ekspertem w dziedzinie pomników ani historii, ale uważam, że tak przesadzona ich liczba zaprzecza samej idei pomnika. Poza może Aleksandrem, który góruje, nikt nie zapamięta żadnego z kolejnych kilkudziesięciu – postaci które uwieczniono w ten sposób, szybciej odejdą w zapomnienie.
Twierdza Kale
Aby nieco zmienić klimat, postanowiłem pójść do twierdzy Kale górującej nad miastem. Mury wyglądają majestatycznie, szczególnie w nocy, gdy podświetlone.
Niestety mury to wszystko co pozostało po twierdzy dziś. W 1963 było poważne trzęsienie ziemi. Zniszczeń nie odbudowano do dziś.
Niestety czas przeznaczony na zwiedzanie miasta powoli kończył się. Spod hotelu Holiday Inn odjeżdża autobus, który zabiera chętnych na lotnisko im. Aleksandra Macedońskiego. Droga prowadzi autostradą imienia… Aleksandra Macedońskiego. Tuż po mojej wizycie, w ramach negocjacji o których wspominałem na początku, lotnisko pozbawiono patrona. Nie mam wiedzy, żeby opowiedzieć się po którejś ze stron – jednak kojarzy mi się sytuacja z warszawskim lotniskiem im. Fryderyka Chopina – polskiego kompozytora, który tworzył we Francji, czy też warszawskiego mostu im. Marii Curie-Skłodowskiej, która także swoje prace prowadziła z francuskim małżonkiem.
Czego nie zobaczyłem
…z braku czasu, a zdecydowanie warto:
- góra Vodno górująca nad miastem, można wjechać kolejką linową
- kanion Matka, kilkadziesiąt minut drogi autobusem od miasta
Na lotnisku, przed kontrolą bezpieczeństwa stoi kilka skarbonek organizacji dobroczynnych. To dobre miejsce na pozbycie się resztki macedońskiej waluty.
Bratysława
Zasiadłem w samolocie i po półtoragodzinnym locie wylądowałem w Bratysławie. Tutaj mam dylemat, bo spędziłem tam może cztery godziny przed wylotem do Warszawy – za mało na oddzielny wpis, ale też szkoda nie wspomnieć o tym – zatem zaserwuję tylko kilka zdjęć z opisami ze stolicy Słowacji 🙂
Wieczorny lot do Warszawy odbył się planowo, a podróż upłynęła w wyjątkowo miłym towarzystwie 🙂
Dzięki za przeczytanie i zapraszam na kolejne opowieści już niedługo 🙂
Ciekawy artykuł i sporo zdjęć! Piona!
Nadmiar pomników faktycznie jest przeciwskuteczny wobec samej idei upamiętnienia. Architekci także twierdzą, że poważnie narusza ład przestrzenny. Młode twory polityczne muszą widocznie przejść taki właśnie etap…
Kobieta z telefonem komórkowym przy uchu? Na cmentarzu w Łodzi widziałem nagrobek jakiegoś romskiego VIP-a, ozdobiony jego figurą, z takim samym atrybutem nowoczesności.
Zadziwia także smog w tym górzystym terenie.