Po trzygodzinnej podróży autobusowej dotarłem do Sarajewa. Miałem już okazję tu być kilka lat temu, ale bardzo krótko, toteż i nie zobaczyłem zbyt wiele – jednak w miarę zwiedzania miasta przypominałem sobie kolejne obrazy.

Budynek dworca kolejowego Sarajevo, w pobliżu jest także dworzec autobusowy i pętla tramwajowa. Ze względu na szczątkową dziś komunikację kolejową budynek sprawia wrażenie opuszczonego.

Miałem zarezerwowany nocleg w historycznej części miasta, a wysiadłem w tej nowszej. W pobliżu własnie zatrzymał się tramwaj, więc do niego wsiadłem. Okazało się, że jest pusty i właśnie zjeżdża do zajezdni – motorniczy jednak nie dość że nie wygonił mnie, to jeszcze wskazał właściwą drogę i podwiózł po drodze na właściwy przystanek – bardzo życzliwe przywitanie.

Podwózka pustym tramwajem zjeżdżającym do zajezdni. Bilet można kupić w kiosku (1,60 KM) lub u motorniczego (1,80 KM)

Nieopodal w oczy rzucał się nowoczesny i oryginalny wieżowiec. Nijak nie pasował do okolicznej zabudowy i powstał raczej niedawno, ale z pewnością zwracał na siebie uwagę.

Jak się później dowiedziałem, okoliczności jego powstania i finansowania są niejasne.

Okolice te wypełnione są stosunkowo nową zabudową. Oznacza to, że w latach 90. to właśnie tutaj toczyły się najcięższe walki i oryginalna zabudowa uległa zniszczeniu. Część historyczna miasta skupiająca się w okolicy placu Gołębiego nie ucierpiała znacznie.

W ferworze odbudowy zniszczonego miasta i niedoboru środków powstawały czasem takie architektoniczne potworki.

Skrócona historia Sarajewa

Sarajewo jest bardzo znaczącym, wręcz symbolicznym miastem na Bałkanach. Podobnie jak Nowy Jork w Stanach Zjednoczonych i Toronto w Kanadzie – nie była to wbrew obiegowej opinii stolica Jugosławii – był nią Belgrad. Obecnie jednak zyskało ten tytuł będąc głównym miastem Bośni i Hercegowiny.

W Sarajewie dokonał się zamach na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żonę Zofię w 1914 roku. Wydarzenie to uznaje się za początek I wojny światowej.

W Sarajewie w 1984 roku zorganizowano zimowe igrzyska olimpijskie. Był to duży impuls do rozwoju miasta, wybudowano infrastrukturę, m.in. słynny tor bobslejowy, który kilka lat później został zniszczony w wyniku działań wojennych. Było to też znaczące wydarzenie z racji, że po raz drugi (po Moskwie  w 1980) powierzono organizację igrzysk krajowi socjalistycznemu. Jugosławia w porównaniu z Europą środkowo-wschodnią, czy wschodnią była stosunkowo zamożna i otwarta na zachód. Zapewne przed olimpiadę miasto przedostało się do świadomości ludzi na całym świecie, co potem przełożyło się na zainteresowanie w czasie wojny (choć już mniej na pomoc).

Oblężenie Sarajewa

Po rozpadzie Jugosławii, na Bałkanach wybuchła wojna. Wymieszane narodowościowo i religijnie grupy obywateli byłej Jugosławii rozpoczęły krwawe walki o wpływy. Konflikt ten był jednym z najkrwawszych we współczesnej historii. Sarajewo było dotknięte w sposób szczególny, bo w latach 1992-1996 było oblężone przez siły serbskie. Niemal czteroletnia blokada dużego miasta była ogromnym ciosem dla mieszkańców, którzy oprócz zmagań z brakiem jedzenia, elektryczności i innych podstawowych produktów codziennie ryzykowali życiem zarówno wychodząc z domu pod lufy snajperów jak i w nich pozostając – narażając się na ostrzał artyleryjski.

Miasto leży w kotlinie, otoczone wysokimi górami. Przecina je wypływająca z nich rzeka Miljacka, źródło wody pitnej – chyba tylko dlatego miasto wytrwało tak długo w oblężeniu.

Nad rzeką o uregulowanych brzegach przerzucono wiele mniejszych i większych mostków.
Kolejne mosty
W tej części miasta nie widać już śladów starć wojennych. Jest sporo butików, restauracji i spacerujących ludzi.
Mają także swój licznik długu publicznego
Pomnik ofiar II wojny światowej
Siedziba Narodowego Banku Bośni i Hercegowiny. Często występuje na filmach z czasu oblężenia dostępnych na youtube.

Pomimo długoletniego oblężenia, starano się stwarzać pozory normalnego życia. Z braku telewizji ludzie częściej spotykali się (na ile to było możliwe), grali, śpiewali i tańczyli. Zorganizowano nawet wybory Miss Sarajewa. Wydarzeniu temu poświęcona jest słynna piosenka zespołu U2 i tenora Luciano Pavarottiego:

W trakcie oblężenia nie było dostępu do cmentarzy, chowano wiec ludzi w miejskich parkach.
Ludzie umierali bezpośrednio jako ofiary walk, ale także z niewystarczającej opieki medycznej czy po prostu naturalnie. Mogiły różnych wyznań rozrzucone są obok siebie.

Spacerowałem na zachód, w stronę nowszej i najbardziej wówczas zniszczonej części miasta. Ulice stają się coraz szersze, budynki nowsze.

W krajobrazie miasta nieśmiało zaczynają się pojawiać nowoczesne biurowce.
Olbrzymi ekran świetlny z reklamami dominuje całe skrzyżowanie.
Oświetla m.in. budynek po drugiej stronie z widocznymi załatanymi śladami po kulach.

Niedaleko przebiegała słynna Aleja Snajperów, czyli ulica Smoka z Bośni, główna w Sarajewie. Z doskonałym widokiem z okolicznych gór stała się celem rozmieszczonych licznie snajperów, którzy strzelali do ludności cywilnej chcącej się przeprawić na drugą stronę. Niektórzy chowali się za transporterami opancerzonymi ONZ, inni biegli w nadziei, że kolejny raz dopisze im szczęście.

Sarajewo z góry

Po szybkim posiłku postanowiłem zobaczyć panoramę całego miasta z punktu widzenia wojsk oblegających. W lato prowadzą tam wyznaczone szlaki, jednak zimowa porą są przysypane i zdać się musiałem na to co widziałem.

Droga wiodła ugorem.
Pierwsze widoki na miasto z góry.

Jednym z pierwszych obiektów zniszczonych była wieża telewizyjna Hum – widoczna na horyzoncie. Po dziś dzień pozostaje zniszczona. Wysoki budynek  na środku to ten w okolicach dworca autobusowego, a dwa rozświetlone biurowce to miejsce, z którego zacząłem iść pod górę.

Na szczycie powstał park rozrywki z kolejką grawitacyjną.
Kolejny punkt widokowy, a kiedyś stanowisko snajperskie.
Hotel z widokiem na miasto, po dziś dzień w ruinie.

Z mokrymi od śniegu butami powróciłem do miejsca noclegu. Był nim The Pigeon Square hostel. Lokalizacja doskonała, widać z okna plac Gołębi. Ponownie byłem byłem niemal jedynym gościem i dostałem oddzielny pokój. Właściciel niezbyt chciał mi uwierzyć gdy mu powiedziałem gdzie byłem, ale zmienił zdanie po pokazaniu mapki:

Właściwie to po czwartym kilometrze miałem wracać, ale jakoś tak mnie w górę poniosło.

Chyba uwierzył, bo potem porozmawiał ze mną szczerze. Wojna była straszna, ale jednocześnie odbywał się nielegalny handel i przemyt i przestępczość zorganizowana. Nawet dziś sytuacja ekonomiczna pozostaje niezmiennie zła, bezrobocie sięga 50%, młodzi emigrują. Nawet ten hostel mu się średnio opłaca, choć to akurat chyba nie do końca prawda, bo własnie go remontował i powiększał.

Przeszedłem się jeszcze na krótki spacer po okolicach.

Uliczki ze straganami z pamiątkami i knajpkami wokół placu Gołębiego
A na dobranoc lokalny napitek – Sarajevsko Nefiltrirano. Ciekawe opakowanie – butelka owinięta w papier, a jak pokazuje obrazek, przed otwarciem należy ją przeturlać.

Następnego dnia miałem zamiar odwiedzić słynny tunel pod lotniskiem, używany do szmuglowania towarów i ludzi z i do oblężonego miasta. Niestety nie zgłębiłem tematu wystarczająco i godziny otwarcia nie współgrały z moim autobusem do Podgoricy – a gdybym na niego nie zdążył, musiałbym opuścić inny kraj po drodze w moim napiętym jak plandeka na żuku harmonogramie.

Muzeum Dzieciństwa w czasie Wojny

W zamian za to postanowiłem odwiedzić położone niedaleko Muzeum Dzieciństwa w czasie Wojny, Wszak ja w tamtym czasie też byłem dzieckiem, ich rówieśnikiem. Muzeum zorganizowano tak, że przedstawia kilkadziesiąt zwyczajnych przedmiotów w gablotach, a najciekawsza jest związana z nimi historia. W przyszłości mają powstać także ekspozycje dotyczące późniejszych konfliktów, jak np. w Syrii czy na Ukrainie.

Sprzęt audio, całkiem dobry jak na owe czasy, okazał się bezużyteczny przy braku prądu. Od czasu do czasu jednak udało się zdobyć prąd z agregatu i zorganizować występ zespołu muzycznego.
Przedmioty darowane przez dorosłe już dziś osoby, które pomagały przeżyć oblężenie.
Wielu mieszkańcom Sarajewa udało się opuścić miasto przez tunel pod lotniskiem, prowadzący do obszarów niekontrolowanych przez Serbów. Rozjeżdżali się po całej Europie, zostawiając za sobą dobytek życia. Na zdjęciu paszport wydany przez ambasadę w Bonn, a właścicielka urodziła się w tym samym dniu co ja.
Poproszono o nadesłanie krótkich SMSów, o czym nadal pamiętają z czasów oblężenia osoby będące wtedy dziećmi. Przyszło kilkaset odpowiedzi, jedna z nich to: (tłum.) żałuję, że nie pocałowałem ojca jeszcze jeden raz zanim zginął w walce o Trebević – Edin 1984).

Przesłanie, które także dzisiaj jest aktualne wyniosłem takie, że Sarajewo było miastem zamieszkanym w zgodzie i pokoju przez wiele narodowości, religii, kultur. Ludzie żyli obok siebie, nikogo nie obchodziło skąd ktoś pochodzi. W reportażu Romeo i Julia (link na końcu) przestawiono nawet historię miłości dwojga młodych ludzi, bośniackiego Serba i Bośniaczki. On, mimo że innego wyznania niż jego wybranka, jak mówił, nigdy nie był w meczecie, a kwestia wyznawanej przez przodków religii była trzeciorzędna. Nawet w czasie i po wojnie pytanie skąd pochodzisz było na granicy nietaktu, ludzie nie chcieli traktować bliźnich przez ten pryzmat. To tak ku przestrodze, wobec toczącej się dziś także przez Polskę fali nacjonalizmu i ksenofobii.

Opuściłem poruszające muzeum i poszedłem przez miasto. Wróciłem, tym razem już o dziennej porze, na plac Gołębi. Nazwa jego okazała się zupełnie zrozumiała.

Gołębi jest tu całe mnóstwo, ale grupują się wyłącznie w wybranych rejonach placu.
Mają swoich stałych żywicieli, co szczególnie dla nich ważne zimą.
Spojrzenie w drugą stronę placu Gołębiego. W tle tramwaj, a w żółtym budynku na piętrze – mój hostel.
Budynek targu miejskiego

Sarajewo podzielone jest na dwie części, bośniacka i serbska. Ta druga nazywa się Sarajewo Wschodnie i formalnie jest stolicą Republiki Serbskiej. Okazało się, że są także dwa dworce autobusowe, oprócz tego na który przyjechałem z Tuzli jest także kolejny, Istočno Sarajevo, położony własnie po drugiej części miasta. Trudno mi powiedzieć teraz czy dojazd tam był czy nie, ale czas robił się ograniczony, zatem musiałem skorzystać z usług taksówki. Za ustaloną z góry kwotę 20 KM zostałem zawieziony na miejsce. Taksówkarz przed wyruszeniem zdjął oznaczenie taxi z dachu – tłumaczył, że nie wolno mu wjeżdżać do wschodniego Sarajewa jako taksówka z bośniackiej części.

W drodze na dworzec autobusowy. Komunikacja miejska tego dnia nie była w stanie mnie tam zawieźć.

Republika Serbska w Bośni

Przy wyjeździe z miasta dostrzegłem napis, który zwykle widzimy przy przejściach granicznych. Gdzie Serbia, a gdzie Sarajewo? Otóż okazuje się, że częściowo na mocy traktatu pokojowego z Dayton, a częściowo z własnego widzimisię, grupy etniczne których w danym miejscu jest przewaga stawiają takie znaki, gdyż uważają, że ten teren nie należy do kraju w którym się znajdują, a do innego. I tak podróżując po Bośni wielokrotnie przekraczamy granicę.

Taka sytuacja.

Po półgodzinnej jeździe dotarłem do dworca. Widać brak jakiejkolwiek starej zabudowy, wszystko zbudowane naprędce i jakby nieco byle jak, a napisy w cyrylicy.

Jedyny w tym czasie autobus, to ten, którym miałem jechać. Stąd można się dostać zarówno do Serbii jak i Czarnogóry.

Po zakupie biletu to najwyższy czas na pozbycie się resztek bośniackiej waluty. Ze znalezieniem kantoru miałem problem, więc kupiłem sobie coś do jedzenia i picia na drogę. Uchylając rąbka tajemnicy, bośniackie marki udało się wymienić dopiero dwa kraje dalej.

Podsumowanie

Zdaję sobie sprawę, że wpis ten zdominowany został przez tematykę wojny i oblężenia. To jednak szokujące, że takie rzeczy nadal się wydarzają w cywilizowanej Europie, po II wojnie światowej i w takim stopniu dotykają cywili.  Oczywiście, od tamtej pory miało miejsce wiele innych konfliktów, inspirowanych głównie przez Rosję, ale także przez Stany Zjednoczone na Bliskim Wschodzie, ten jednak był w dużym stopniu wymierzony w ludność cywilną, stosowane były okrutne tortury a ludzie trzymani w obozach koncentracyjnych. Znawców tematu przepraszam za powierzchowne potraktowanie tematyki, a dla zainteresowanych mogę polecić:

  • książka Barbary Demick: W oblężeniu. Życie pod ostrzałem na sarajewskiej ulicy.
  • film Miss Sarajewo (pol. Kraina Miodu i Krwi) i Aleja Snajperów
  • reportaż amerykańskiej telewizji Romeo i Julia

Czego nie udało mi się zobaczyć, a chciałbym następnym razem, to obiekty olimpijskie, muzeum tunelu pod lotniskiem i pochodzić po okolicznych górach wyznaczonymi szlakami (niektóre obszary są nadal zaminowane). Zimą natomiast, pojeździłbym na nartach na okolicznych stokach.

Tymczasem korzystając z jedynego dostępnego transportu do Czarnogóry, udałem się w dalszą podróż na południe. O tym, co było dalej, przekonasz się z kolejnego odcinka 🙂